- Już po wszystkim. - powiedziałem uspokajając Juv. Wtedy przytuliła się jeszcze mocniej. No cuż, w sumie to mi nie przeszkadza, a nawet jest miłe.
Wróciliśmy do watahy razem z jedzeniem. Nie da się ukryć... Jestem tu jedynym facetem. Czuję się troszkę niezręcznie, ale ujdzie. Juventus zaprosiła wszystkich do jedzenia. Kiedy wszyscy jedli oddaliłem się trochę. Nie chcę im przeszkadzać, a poza tym nie jestem głodny.
Poszedłem na wzgórze. Pełno było tam skał różnej wielkości i kształtu. Połorzyłem się na jednj i zamknąłem oczy. Słońce grzało przyjemnie i powiewał lekki wiaterek. Nie spałem. Po prosztu wygrzewałem się. Po jakiś 5 minutach usłyszałem kroki, a raczek bieg. Jak znam życie to Juv zamierza mnie odwiedzić. Miałem rację. Przybiegła z sarnim udźcem. Zaczęła coś mówić, ale nic nie zrozumiałem bo miała owy udziec w pyszczku.
- Możesz powtórzyć?- zapytałem nie otwierając oczu i nie zmieniając pozycji na skale.
-...
<Juventus dokończysz?>
sobota, 6 lipca 2013
piątek, 5 lipca 2013
Od Juventus CD historii Breezeblade'a
-Dzień dobry śpiochu! - Przywitałam go, jeszcze śpiącego.Zrobiłam to nie za głośno, żeby się nie przestraszył.
-D-dzień dobry - Ziewnął.-Po co przyszłaś do mnie tak wcześnie? - Kontynuował.
-Przyszłam sprawdzić, czy już wszystko dobrze i jeszcze coś. - Uśmiechnęłam się.
-Czuję się już dobrze.A ta druga rzecz, to? - Zaczął.
-Chyba nie myślałeś, że będziesz się lenić wiecznie.Można spędzić czas na nic nierobieniu, ale czasami trzeba zrobić coś pożytecznego.Takie są już obowiązki.Jak widzisz, mogłam nadal spać, ale specjalnie wstałam wcześnie, by pokazać ci, jakie prace masz wykonywać, będąc przywódcą polowań. - Trochę się rozgadałam, ale jednak odwzajemnił mój uśmiech.
-No dobrze. - Odparł, podnosząc się.-Więc co mam robić?
-Musimy sprawdzić twoją kondycję, dyscyplinę, cierpliwość i umiejętność planowania. - Trochę dużo tego było, ale jeśli jest naprawdę wytrzymały, da radę.-Wierzę w ciebie. - Dodałam.-Tak więc choć za mną.-Poszliśmy tropić jakieś stado saren.Gdy w końcu je znaleźliśmy, powiedziałam.-Teraz jesteś przywódcą polowań.Ja będę twoim podkomendnym.Musisz opracować taktykę, aby upolować ich jak najwięcej, ale też sam będziesz brał w tym udział.W takim składzie chodzi o zgranie drużyny.Więc.Zaczynaj. - I tak odpalił swoje procesory w mózgu xD.Gdy planował, byłam bardzo zaskoczona tym, jakie opracowywał taktyki, w razie, jeśli któraś by się nie udała.Gdy już wszystko opracował, dał znak, aby zaczynać....
~Po polowaniu~
Złapaliśmy aż siedem.To rekordowy wynik.Ale potem musieliśmy to jakoś zanieść do spiżarni.Było trochę trudno, ale jeśli ma się chęci, wszystko się uda.Zawsze tak uważałam.Gdy mieliśmy już zanosić ostatnią, zaskoczył nas niedźwiedź.Pewnie zwabił bo tu zapach zwierzyny.Przestraszyłam się bardzo, bo zaskoczył od tyłu Bree. Powalił go jednym ruchem.Rzuciłam się na niego, żeby kupić basiorowi trochę czasu.Gdy w końcu wilk podniósł się, dał mi znak, żebym już odeszła.Był silny.Zabił go kilkoma ciosami.W końcu walka się skończyła.Kiedy Bree się otrzepywał, podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.Zdziwił się, ale go odwzajemnił.
-Bałam się. - Powiedziałam cicho.
<Breezeblade? *^*>
-D-dzień dobry - Ziewnął.-Po co przyszłaś do mnie tak wcześnie? - Kontynuował.
-Przyszłam sprawdzić, czy już wszystko dobrze i jeszcze coś. - Uśmiechnęłam się.
-Czuję się już dobrze.A ta druga rzecz, to? - Zaczął.
-Chyba nie myślałeś, że będziesz się lenić wiecznie.Można spędzić czas na nic nierobieniu, ale czasami trzeba zrobić coś pożytecznego.Takie są już obowiązki.Jak widzisz, mogłam nadal spać, ale specjalnie wstałam wcześnie, by pokazać ci, jakie prace masz wykonywać, będąc przywódcą polowań. - Trochę się rozgadałam, ale jednak odwzajemnił mój uśmiech.
-No dobrze. - Odparł, podnosząc się.-Więc co mam robić?
-Musimy sprawdzić twoją kondycję, dyscyplinę, cierpliwość i umiejętność planowania. - Trochę dużo tego było, ale jeśli jest naprawdę wytrzymały, da radę.-Wierzę w ciebie. - Dodałam.-Tak więc choć za mną.-Poszliśmy tropić jakieś stado saren.Gdy w końcu je znaleźliśmy, powiedziałam.-Teraz jesteś przywódcą polowań.Ja będę twoim podkomendnym.Musisz opracować taktykę, aby upolować ich jak najwięcej, ale też sam będziesz brał w tym udział.W takim składzie chodzi o zgranie drużyny.Więc.Zaczynaj. - I tak odpalił swoje procesory w mózgu xD.Gdy planował, byłam bardzo zaskoczona tym, jakie opracowywał taktyki, w razie, jeśli któraś by się nie udała.Gdy już wszystko opracował, dał znak, aby zaczynać....
~Po polowaniu~
Złapaliśmy aż siedem.To rekordowy wynik.Ale potem musieliśmy to jakoś zanieść do spiżarni.Było trochę trudno, ale jeśli ma się chęci, wszystko się uda.Zawsze tak uważałam.Gdy mieliśmy już zanosić ostatnią, zaskoczył nas niedźwiedź.Pewnie zwabił bo tu zapach zwierzyny.Przestraszyłam się bardzo, bo zaskoczył od tyłu Bree. Powalił go jednym ruchem.Rzuciłam się na niego, żeby kupić basiorowi trochę czasu.Gdy w końcu wilk podniósł się, dał mi znak, żebym już odeszła.Był silny.Zabił go kilkoma ciosami.W końcu walka się skończyła.Kiedy Bree się otrzepywał, podbiegłam do niego i mocno przytuliłam.Zdziwił się, ale go odwzajemnił.
-Bałam się. - Powiedziałam cicho.
<Breezeblade? *^*>
Od Breezeblade'a CD historii Juventus
- Możemy wrócić.- powiedziałem wstając z miękkiego mchu. Juventus szła
przodem. Nie wiem dokładnie, gdzie mnie prowadziła ( w końcu jestem tu
zaledwe od paru godzin).
- Proszę bardzo.- powiedziała, kiedy doszliśmy do jaskini na skraju lasu.
- Co to?- zapytałem.
- Od dzisiaj to będzie twoja jaskinia.- powiedziała z uśmiechem szczerząc białe kły.
- Dziękuję.
- Wszystko ci już przygotowane.
- Nie musiałaś, ja...
- Nic już nie mów. Potraktuj to jako prezent. Spotkamy się później.
- Tak, cześć.- powiedziałem wchodząc do środka. Było tam ładnie, ale najbardziej podobał mi się sufit. Był cały w zwisających kryształach o zielonym blasku. Juventus nie musiała. Podszedłem do posłania i położyłem się. Tak sobie leżąc rozmyślałem o miłej waderze. ,,Jest urocza, ale jest również trozkę ciekawska. Ale oj tam... ''Tak rozmyślając zasnąłem. Obudził mnie znajomy głos.
-...
< Juventus?>
- Proszę bardzo.- powiedziała, kiedy doszliśmy do jaskini na skraju lasu.
- Co to?- zapytałem.
- Od dzisiaj to będzie twoja jaskinia.- powiedziała z uśmiechem szczerząc białe kły.
- Dziękuję.
- Wszystko ci już przygotowane.
- Nie musiałaś, ja...
- Nic już nie mów. Potraktuj to jako prezent. Spotkamy się później.
- Tak, cześć.- powiedziałem wchodząc do środka. Było tam ładnie, ale najbardziej podobał mi się sufit. Był cały w zwisających kryształach o zielonym blasku. Juventus nie musiała. Podszedłem do posłania i położyłem się. Tak sobie leżąc rozmyślałem o miłej waderze. ,,Jest urocza, ale jest również trozkę ciekawska. Ale oj tam... ''Tak rozmyślając zasnąłem. Obudził mnie znajomy głos.
-...
< Juventus?>
środa, 3 lipca 2013
Od Juventus CD historii Breezeblade'a
-Dasz radę iść sam?
-Chyba tak.Ale jeśli byś chciała... - Uśmiechnął się znowu.
-Wiesz, trochę się martwię, więc pójdę z tobą, dobrze? - Spytałam z błagalną miną.
-No ok. - I tak poszliśmy.Było dość ciekawie.Rozmawialiśmy na wszelkie tematy, jakie są tylko możliwe, np. o stylu łowieckim, przeszłości, zainteresowaniach ect.Wywnioskowałam, że jest to miły, zabawny basior, o dużych zainteresowaniach i ciekawej przeszłości.
-Zróbmy sobie przerwę.Zmęczyłem się trochę....Oczywiście, nie jest tak zawsze! - Zaczął się tłumaczyć.To było zabawne.
-Przecież wiem.Nie musisz się tłumaczyć.Rozumiem.-Wytłumaczyłam mu.-Więc, wracamy?
<Więc..?;3>
-Chyba tak.Ale jeśli byś chciała... - Uśmiechnął się znowu.
-Wiesz, trochę się martwię, więc pójdę z tobą, dobrze? - Spytałam z błagalną miną.
-No ok. - I tak poszliśmy.Było dość ciekawie.Rozmawialiśmy na wszelkie tematy, jakie są tylko możliwe, np. o stylu łowieckim, przeszłości, zainteresowaniach ect.Wywnioskowałam, że jest to miły, zabawny basior, o dużych zainteresowaniach i ciekawej przeszłości.
-Zróbmy sobie przerwę.Zmęczyłem się trochę....Oczywiście, nie jest tak zawsze! - Zaczął się tłumaczyć.To było zabawne.
-Przecież wiem.Nie musisz się tłumaczyć.Rozumiem.-Wytłumaczyłam mu.-Więc, wracamy?
<Więc..?;3>
wtorek, 2 lipca 2013
Od Sael CD historii Juventus
- Może pójdziemy nad jezioro? Mam wielką ochotę się wykąpać.
- Pewnie! To świetny pomysł.- odpowiedziała Faeora przewracając mnie na ziemię.
- Hahaha... no już wstawajcie, idziemy.- stwierdziła Juventus.
Poszłyśmy nad jezioro. Było fantastycznie. Wieczorem postanowiłyśmy wrócić do legowiska. Gdy szłyśmy drogą powrotną susząc futra i żartobliwie otrzepując się na siebie nawzajem Juventus nagle zatrzymała się.
- Dziewczyny, coś jest w krzakach.
- Co to może być?- zapytała Faeora z lekkim niepokojem.
- Może to coś smacznego? Mam ochotę na małą przekąskę po tym całym pływaniu.- odparłam odsłaniając swoje ostre jak brzytwa kły w krwawym uśmiechu.
Odsłoniłam pyskiem krzaki. Juventus aż zaniemówiła. Odebrało jej dech. Na leśnym poszyciu leżał poobijany basior z wieloma głębokimi ranami na ciele. Po krótkiej chwili ciszy Juventus rzuciła się do pomocy wilkowi biorąc go na barki. Faeora pomogła przywódczyni, a ja pobiegłam po zioła na opatrunki. Nauczyłam się trochę o zielarstwie mieszkając tak długo sama w lesie. Opatrzyłyśmy basiora w jaskini Juv. Po wszystkim wróciłam do siebie wykończona tym emocjonującym dniem. Padając na legowisko w mgnieniu oka zasnęłam. Śniła mi się burza. Niszczycielska i piękna. Pioruny szalały pomiędzy tornadami, które tworzyła. Jednak nie dane mi było śnić o niej dłużej, bo obudził mnie czyjś głos.
- Dzień dobry...
< dokończy ktoś?>
- Pewnie! To świetny pomysł.- odpowiedziała Faeora przewracając mnie na ziemię.
- Hahaha... no już wstawajcie, idziemy.- stwierdziła Juventus.
Poszłyśmy nad jezioro. Było fantastycznie. Wieczorem postanowiłyśmy wrócić do legowiska. Gdy szłyśmy drogą powrotną susząc futra i żartobliwie otrzepując się na siebie nawzajem Juventus nagle zatrzymała się.
- Dziewczyny, coś jest w krzakach.
- Co to może być?- zapytała Faeora z lekkim niepokojem.
- Może to coś smacznego? Mam ochotę na małą przekąskę po tym całym pływaniu.- odparłam odsłaniając swoje ostre jak brzytwa kły w krwawym uśmiechu.
Odsłoniłam pyskiem krzaki. Juventus aż zaniemówiła. Odebrało jej dech. Na leśnym poszyciu leżał poobijany basior z wieloma głębokimi ranami na ciele. Po krótkiej chwili ciszy Juventus rzuciła się do pomocy wilkowi biorąc go na barki. Faeora pomogła przywódczyni, a ja pobiegłam po zioła na opatrunki. Nauczyłam się trochę o zielarstwie mieszkając tak długo sama w lesie. Opatrzyłyśmy basiora w jaskini Juv. Po wszystkim wróciłam do siebie wykończona tym emocjonującym dniem. Padając na legowisko w mgnieniu oka zasnęłam. Śniła mi się burza. Niszczycielska i piękna. Pioruny szalały pomiędzy tornadami, które tworzyła. Jednak nie dane mi było śnić o niej dłużej, bo obudził mnie czyjś głos.
- Dzień dobry...
< dokończy ktoś?>
Od Breezeblade'a CD historii Juventus
- A to o co chciałem cię spytać.... Właśnie...Czy zechcesz zdradzić mi swoje imię?
- Juventus, a ty jak się nazywasz?- zapytała z uśmiechem. Miałem wrażenie, że nie o to pytanie jej chodziło, ale cóż.
- Pięknie. Ja to Breezeblade.
- Pewnie to żadkie imię...- zastanawiała się.
- Tak. Słuchaj, ja chciałem cię przeprosić, za to, no wiesz...- mówiłem z zakłopotaniem.
- Że położyłeś na mnie swoją łapę? Nic nie szkodzi. Ale na przyszłość, nie rób tak więcej.
- Jasne... To było niechcący.- Uśmiechnęłem się.- A teraz wybacz...
- Gdzie idziesz?
- Odetchnąć.
-...
< Juventus?>
- Juventus, a ty jak się nazywasz?- zapytała z uśmiechem. Miałem wrażenie, że nie o to pytanie jej chodziło, ale cóż.
- Pięknie. Ja to Breezeblade.
- Pewnie to żadkie imię...- zastanawiała się.
- Tak. Słuchaj, ja chciałem cię przeprosić, za to, no wiesz...- mówiłem z zakłopotaniem.
- Że położyłeś na mnie swoją łapę? Nic nie szkodzi. Ale na przyszłość, nie rób tak więcej.
- Jasne... To było niechcący.- Uśmiechnęłem się.- A teraz wybacz...
- Gdzie idziesz?
- Odetchnąć.
-...
< Juventus?>
poniedziałek, 1 lipca 2013
Nowa zakładka
Mam dla was wiadomość.mamy nową zakładkę, w której będą wymienione sojusznicze watahy i te wrogie.
Jeśli chcecie zawrzeć sojusz, piszcie do mnie na howrse.pl: Roksi27 i podajcie nazwę i link do watahy.
Słonecznych wakacji,
Juventus :D
Jeśli chcecie zawrzeć sojusz, piszcie do mnie na howrse.pl: Roksi27 i podajcie nazwę i link do watahy.
Słonecznych wakacji,
Juventus :D
Od Juventus CD historii Breezeblade'a
Znowu upadł.Uśmiechnęłam się znacznie, a on zrezygnowany wstał i położył się na moim łóżku.
-Jakbyś zapomniał, to moja jaskinia. - Zaczęłam się śmiać.-Jutro mogę przydzielić ci twoją własną.Ale jak na razie możesz tu spać
-Dzięki jeszcze raz.Nie wiem co bym zrobił, jakbyś mnie nie znalazła. - Też się uśmiechnął.-Jeszce nie widziałem tak pogodnej wadery. - Oooouuuu....xD.Słodaśnie xp.
-Dziękuję. - Zarumieniłam się.To był komplement dla mej natury.xD
-Spoko.Nie ma za co. - Ładnie się śmiał.Taki był o wiele lepszy.
-Więc...o co chciałeś mnie zapytać? - Zmieniłam temat, jak to ja.
-Może później?Teraz jestem trochę zmęczony. - Kurde!Nie mam drugiego łózka D: A to moja jaskinia.Nie mam tez już sił, żeby go przenieść, a w innych niezajętych jaskiniach nie ma łóżek, bo wilki same je przygotowują.Nie mam wyboru ;-; muszę się położyć koło niego...Minęło trochę czasu.Ja spałam na samym skrawku, więc nic mnie nie groziło ;D Nagle poczułam coś na mojej talii.Gdy spojrzałam tam, była jego łapa.
Pisknęłam i automatycznie walnęłam go w pysk.
-Au!Co-ty?... - Nie chciałam tak mocno.
-P-przepraszam.Ale położyłeś swoją łapę, tam gdzie nie trzeba. - Wstałam i poszłam nakarmić feniksa.
-C-co to jest? - Był trochę przerażony.
-To jest Feniks Czasu.Taka ciekawostka.Oswoić je mogą tylko Łowcy Feniksów Czasu, czyli klan Hunter Destiny. A ja jestem ostatnim takim łowcą.
-Wow.To jesteś wysoko postawiona jak widzę. - Ukłonił się.Ja położyłam swoja łapę, na jego ramieniu, na znak by wstał.
-Nie kłaniaj mi się.Traktuj tak jak wcześniej.Nie chcę się tym chlubić. - Spoważniałam.
-A to o co chciałem cię spytać.... Właśnie...Czy...
<Com chcesz powiedzieć?;D >
-Jakbyś zapomniał, to moja jaskinia. - Zaczęłam się śmiać.-Jutro mogę przydzielić ci twoją własną.Ale jak na razie możesz tu spać
-Dzięki jeszcze raz.Nie wiem co bym zrobił, jakbyś mnie nie znalazła. - Też się uśmiechnął.-Jeszce nie widziałem tak pogodnej wadery. - Oooouuuu....xD.Słodaśnie xp.
-Dziękuję. - Zarumieniłam się.To był komplement dla mej natury.xD
-Spoko.Nie ma za co. - Ładnie się śmiał.Taki był o wiele lepszy.
-Więc...o co chciałeś mnie zapytać? - Zmieniłam temat, jak to ja.
-Może później?Teraz jestem trochę zmęczony. - Kurde!Nie mam drugiego łózka D: A to moja jaskinia.Nie mam tez już sił, żeby go przenieść, a w innych niezajętych jaskiniach nie ma łóżek, bo wilki same je przygotowują.Nie mam wyboru ;-; muszę się położyć koło niego...Minęło trochę czasu.Ja spałam na samym skrawku, więc nic mnie nie groziło ;D Nagle poczułam coś na mojej talii.Gdy spojrzałam tam, była jego łapa.
Pisknęłam i automatycznie walnęłam go w pysk.
-Au!Co-ty?... - Nie chciałam tak mocno.
-P-przepraszam.Ale położyłeś swoją łapę, tam gdzie nie trzeba. - Wstałam i poszłam nakarmić feniksa.
-C-co to jest? - Był trochę przerażony.
-To jest Feniks Czasu.Taka ciekawostka.Oswoić je mogą tylko Łowcy Feniksów Czasu, czyli klan Hunter Destiny. A ja jestem ostatnim takim łowcą.
-Wow.To jesteś wysoko postawiona jak widzę. - Ukłonił się.Ja położyłam swoja łapę, na jego ramieniu, na znak by wstał.
-Nie kłaniaj mi się.Traktuj tak jak wcześniej.Nie chcę się tym chlubić. - Spoważniałam.
-A to o co chciałem cię spytać.... Właśnie...Czy...
<Com chcesz powiedzieć?;D >
Od Breezeblade'a CD historii Juventus
- Chciałbym o coś zapytać...
-Tak?- spojrzałam na mnie.
Właśnie miałem pytać, ale poczułem przeszywający ból, ból tak potworny, że padłem na ziemię. Straciłem przytomność. Słyszałem tylko głosy wadery o ślicznych oczach, jakby w oddali za mgłą. I koniec... Finito! Urwał mi się film...
< Juventus?>
-Tak?- spojrzałam na mnie.
Właśnie miałem pytać, ale poczułem przeszywający ból, ból tak potworny, że padłem na ziemię. Straciłem przytomność. Słyszałem tylko głosy wadery o ślicznych oczach, jakby w oddali za mgłą. I koniec... Finito! Urwał mi się film...
< Juventus?>
sobota, 29 czerwca 2013
Od Juventus CD historii Beezeblade'a
Gdy po tym, jak poszłyśmy gdzieś z dziewczynami, zauważyłam, ze coś leży w krzakach.To był wilk.Dokładnie basior, dość dużej budowy, wysportowany itd. Jak przeciętny basior.Może trochę bardziej ładny ;D Ale wracając do zdarzenia, zatargałam go do mojej jaskini.Był cały poobijany i miał małą, ale bolesną ranę.Miałam trochę kwalifikacji medycznych, więc zrobiłam co w mojej mocy.Gdy skończyłam, położyłam go na moim łóżku i czuwałam, w razie gdyby mu się pogorszyło.Prawie przysypiałam, gdy zaczął się ruszać.Od razu zaczął coś gadać:
-G-gdzie jestem?
-U mnie w jaskini.Gdy cię zobaczyłam, nie mogłam przejść obojętnie. - Uśmiechnęłam się, żeby ... nie wiem, ale nie mogłam się nie uśmiechnąć, kiedy zdezorientowany wyglądał tak słodko =^.^=.
-Dziękuję.Ale będę musiał już iść. - Że co?Przecież jego rany się nie zagoiły, a on chce już iść.Musiałam go jakoś powstrzymać.
-Czekaj! - Krzyknęłam zatrzymując go. - Twoja rana nie zagoiła się jeszcze.W każdej chwili może ci się pogorszyć. - Basior stanął w wejściu jaskini i patrzył w dal.Chyba myślał, ale nie wiem nad czym.
-Mam coś ważnego do załatwienia i to nie może czekać. - Odezwał się, przerywając ciszę.Podeszłam do niego.
-Ale czy to coś jest aż tyle warte, by ryzykować swoim życiem? - Spytałam przejętym głosem.
-Chyba nie... Należysz do jakiejś watahy? Jeśli tak, to chce się w niej zatrzymać. - Odparł.
-Mam swoją watahę.Właśnie jesteś na jej terenie.Witam nowego członka. -Podałam mu łapę.Gdy zamierzał do mnie podejść, stracił równowagę.To przez jego urazy.I oczywiście, jak każdy się domyśla, wylądował na mnie.On się speszył, ja trochę zarumieniłam, bo było to niezręczne.
-P-przepraszam.Nie chciałem. - Wymamrotał, wstając.
-Nie szkodzi. - Odpowiedziałam uśmiechając się.
-Chcę cię o coś zapytać. - Zaczął.
<Dokończ.Jestę ciekawę xD>
-G-gdzie jestem?
-U mnie w jaskini.Gdy cię zobaczyłam, nie mogłam przejść obojętnie. - Uśmiechnęłam się, żeby ... nie wiem, ale nie mogłam się nie uśmiechnąć, kiedy zdezorientowany wyglądał tak słodko =^.^=.
-Dziękuję.Ale będę musiał już iść. - Że co?Przecież jego rany się nie zagoiły, a on chce już iść.Musiałam go jakoś powstrzymać.
-Czekaj! - Krzyknęłam zatrzymując go. - Twoja rana nie zagoiła się jeszcze.W każdej chwili może ci się pogorszyć. - Basior stanął w wejściu jaskini i patrzył w dal.Chyba myślał, ale nie wiem nad czym.
-Mam coś ważnego do załatwienia i to nie może czekać. - Odezwał się, przerywając ciszę.Podeszłam do niego.
-Ale czy to coś jest aż tyle warte, by ryzykować swoim życiem? - Spytałam przejętym głosem.
-Chyba nie... Należysz do jakiejś watahy? Jeśli tak, to chce się w niej zatrzymać. - Odparł.
-Mam swoją watahę.Właśnie jesteś na jej terenie.Witam nowego członka. -Podałam mu łapę.Gdy zamierzał do mnie podejść, stracił równowagę.To przez jego urazy.I oczywiście, jak każdy się domyśla, wylądował na mnie.On się speszył, ja trochę zarumieniłam, bo było to niezręczne.
-P-przepraszam.Nie chciałem. - Wymamrotał, wstając.
-Nie szkodzi. - Odpowiedziałam uśmiechając się.
-Chcę cię o coś zapytać. - Zaczął.
<Dokończ.Jestę ciekawę xD>
Od Beezeblade'a: Jak się tu znalazłem?
Moje dzieciństwo nie było cudowne. Jako mały szczeniak zostałem
brutalnie pobity i wyrzucony z watahy przez własną rodzinę. Dlaczego?
Nie mam pojęci ale wiem, że kiedyś się zemszczę i ta zemsta będzie
słodka. Tułałem się dość długo po gęstych puszczach, rozległych preriach
i polanach. Nigdzie mnie nie chciano. Nauczyłem się wielu rzeczy. M.in.
nauczyłem się polować bez grupy. W końcu zmęczony, chory i okrutnie
poraniony trafiłem do pewnej starej wadery pustelniczki. Zaopiekowała się
mną i nauczyła wielu rzeczy. Ale nic dobrego nie trwa wiecznie.
Pustelniczka umarła, a ja znowu zostałem sam. Moja tułaczka rozpoczęła
się na nowo. Wkrótce wycieńczony padłem. Obudziłem się a nade mną stała
wadera.
<Dokończy któraś?>
<Dokończy któraś?>
Od Juventus CD historii Faeory
-Wstańcie, nie wygłupiajcie się! - Śmiałam się, bo było to nietypowe.Sael i Faeora kłaniały mi się, jakbym była jakąś wilczą królową.Oczywiście nie porównuję się do niej, bo jestem tylko trochę wyższa rangą.Nigdy nie będę uważać się za najważniejszą.Są przecież jeszcze moi... oh, nie da się tego inaczej ująć.Poddani.
-Ale...Juventus.Przecież jesteś jedna na cały świat! Jak możemy nie okazywać ci tak wielkiego poszanowania? - Dopytywały się.
-Po prostu traktujcie mnie normalnie.Tak jak wcześniej.Nie chcę być uznawana za lepszą, a gdy tak by było, wtedy wszyscy liczyli by na mnie, a ja nie jestem robotem.Popełniam błędy.A wtedy byłby to wielki zawód po ich stronie.
-Ja postaram się traktować cię tak, jak było dotąd. - Wyrwała się Sael.
-Dziękuję. - Odparłam z wdzięcznością, uśmiechając się.
-I-i ja! - Dodała druga wadera.
-Więc... co robimy? - Zmieniłam temat, gdy wszystko uzgodniłyśmy.
-Może... - Zaczęła Sal.
<Sael?Gdzie pójdziem?xD>
-Ale...Juventus.Przecież jesteś jedna na cały świat! Jak możemy nie okazywać ci tak wielkiego poszanowania? - Dopytywały się.
-Po prostu traktujcie mnie normalnie.Tak jak wcześniej.Nie chcę być uznawana za lepszą, a gdy tak by było, wtedy wszyscy liczyli by na mnie, a ja nie jestem robotem.Popełniam błędy.A wtedy byłby to wielki zawód po ich stronie.
-Ja postaram się traktować cię tak, jak było dotąd. - Wyrwała się Sael.
-Dziękuję. - Odparłam z wdzięcznością, uśmiechając się.
-I-i ja! - Dodała druga wadera.
-Więc... co robimy? - Zmieniłam temat, gdy wszystko uzgodniłyśmy.
-Może... - Zaczęła Sal.
<Sael?Gdzie pójdziem?xD>
Od Faeory-CD.historii Sael
-Rany! Jaki on piękny! Te skrzydła! Nigdy nie widziałam czegoś
takiego-powiedziałam zachwycona. Wiem,wiem trochę opóźniony zapłon ale
to nic-pomyślałam. Ukłoniłam się przed Juventus. Jest w końcu Łowcą
Feniksów Czasu,należy się jej szacunek..
<Juventus?>
<Juventus?>
niedziela, 23 czerwca 2013
Od Sael CD historii Juventus
- Czy… to był feniks czasu?!
- Tak, ale skąd wiesz że to on?
- Jak jeszcze mieszkałam sama w lesie to spotkałam podobnego, może nawet tego samego. Pytał mnie o jakiegoś łowcę feniksów czasu.
- Naprawdę? On pytał o mnie.
- Jesteś łowcą feniksów czasu?! Czyli on jest twoim towarzyszem?
- Dokładnie tak.
- Szczerze jestem zszokowana. Nie spodziewałam się że to ty nim jesteś. To zaszczyt należeć do watahy łowców feniksów czasu.- odpowiedziałam ze skinięciem łba na znak szacunku.
Faeora stała dalej jakby zamieniona w kamień. Nie wiedziała co się dzieje. Gdy wreszcie się otrząsnęła powiedziała…
<Faeora,?>
- Tak, ale skąd wiesz że to on?
- Jak jeszcze mieszkałam sama w lesie to spotkałam podobnego, może nawet tego samego. Pytał mnie o jakiegoś łowcę feniksów czasu.
- Naprawdę? On pytał o mnie.
- Jesteś łowcą feniksów czasu?! Czyli on jest twoim towarzyszem?
- Dokładnie tak.
- Szczerze jestem zszokowana. Nie spodziewałam się że to ty nim jesteś. To zaszczyt należeć do watahy łowców feniksów czasu.- odpowiedziałam ze skinięciem łba na znak szacunku.
Faeora stała dalej jakby zamieniona w kamień. Nie wiedziała co się dzieje. Gdy wreszcie się otrząsnęła powiedziała…
<Faeora,?>
piątek, 14 czerwca 2013
Towarzysz!
Juventus zyskuje towarzysza, gdyż jest ostatnim łowcą feniksów czasu!Gratulacje dla mnie :D
Genoprette, feniks(czasu)
Genoprette, feniks(czasu)
Od Juventus CD historii Sael
Gdy już się ściemniało, wyszłam na obchód watahy.Trochę tego było.Idąc tak dłuższą chwilę, zauważyłam Sael i Faeorę.Jak widać rozmowa im się kleiła.Mam lepszy słuch niż niektóre wilki i usłyszałam tylko trochę z ich rozmowy.
-...Obiecasz mi że nikomu nie powiesz o moich pasjach?... - Dalej już nie słuchałam, gdyż podbiegłam do nich i przywitałam się.
-Cześć kochane! - Uśmiechnęłam się jak zawsze.
-Cześć!
-Cześć Juventus!
-Wiecie co?Mówcie mi po prostu Jun.Tak jest prościej. - Dodałam szybko.
-No dobrze. - Odpowiedziała mi Faeora.Sael patrzyła w zupełnie iny kierunek.Jakby jej tu nie było.Podeszłam do niej i delikatnie położyłam waderze łapę na ramieniu.Ona dalej nie reagowała, tylko patrzyła przed siebie.Gdy w końcu zrozumiałam o co chodzi, też zamarłam bez ruchu.Tylko Fae nie wiedziała o co chodzi.W końcu podeszła do nas.
-Ej dziewczyny...
-Ćiiii! - Uciszyła ją szybko Sael.
-Ale o co cho... - Tu już nie musiałyśmy jej tłumaczyć.Chyba.
-Patrzycie na zachód słońca? - Chyba tego nie widziała.Lub nie mogła dostrzec.Wśród zielonych drzew, które rodziły już owoce, stało jedno, które było wyschnięte, jak tylko mogło.Zostały na nim same gałęzie.Na najwyższej z nich siedział dostojny i dumny.... feniks.Ale nie byle jaki feniks.Jego żywiołem był czas.Skąd to wiedziałam?Można było to rozpoznać po tym, że nie wydzielał ognia.Zwykłe feniksy, są jak żywy ogień, a ten miał tylko pióra w kolorze ognia, z których leciały spalone strzępy starych książek.Wyglądał tak:
Nagle usłyszałam, że nawołuje mnie.
-Juventus.Juventus... - Był to przytłumiony głos, jak bym słyszała go w umyśle.I właśnie tak odpowiedziałam.
-Dlaczego mnie wzywasz?
-Jesteś przeznaczona, by kontynuować losy starego klanu, który od wieków był łowcami feniksów czasu... - Odpowiedział mi po chwili.
-A czy podasz mi nazwę tego klanu? - Byłam bardzo ciekawa tego faktu i chyba dumna. -Jeśli mogę, oczywiście - Dodałam szybko.
-Jak bym mógł odmówić ostatniej łowczyni feniksów czasu?Klan nosi nazwę Hunter Destiny. - Kiedyś słyszałam o tym klanie.Ale jeśli....
-A czy ten dar jest przekazywany przez pokolenia? - Chciałam uzyskać więcej informacji, by dowiedzieć się czegoś ważnego.Czegoś o moich rodzicach.
-Tak.Jest taka możliwość, ale szansa na urodzenie się kolejnego łowcy wynosi 10%. - Odpowiedział, po czym dodał. - Więc ty miałaś szczęście.Ale jako członek Hunter Destiny musisz oswoić się z tym, że to wielki obowiązek.I dodatkowo gdy owy łowca ma partnera, musi mieć choć jedno dziecko, które jest łowcą. - To było trochę nie dobrze, gdyż po 1 wgl. nw czy będę miała partnera, a po 2 jak bym miała, to nw jak miałabym mu to wytłumaczyć.
-Ale na szczęście są na to 2 lata.Ale jeśli nie spełni tego warunku, podopieczny tego łowcy(tu:feniks) będzie musiał go zabić. - To już było okrutne.Zmuszanie, do zostania rodzicem.;-;Nie mogę. - A z kim mam tak w ogóle przyjemność? - Zapytałam nagle.
-Genoprette zwę się drogi łowco, lub jak wolisz Juventus. - Chciał mnie trochę uspokoić.
-Ale jak mam znaleźć swojego feniksa?
-Nie musisz.Ja jestem twoim podopiecznym. - Zaskoczył mnie.Tak mądry i dostojny feniks pod moją opieką?Po woli traciłam kontrolę nad tym co mówię na temat łowców i feniksów.Po prostu mówię to, co ślina mi na język przyniesie.
-To chyba pomyłka.Jak taki mądry i... - Przerwał mi, bo podleciał do mnie i podarował mi piękną rękawicę wyszywaną srebrem.
-To po to, abyś nie oparzyła swych łap na początku nauki. - Zapomniałam o dziewczynach.One były chyba przestraszone, albo zdziwione.
<Sael?>
-...Obiecasz mi że nikomu nie powiesz o moich pasjach?... - Dalej już nie słuchałam, gdyż podbiegłam do nich i przywitałam się.
-Cześć kochane! - Uśmiechnęłam się jak zawsze.
-Cześć!
-Cześć Juventus!
-Wiecie co?Mówcie mi po prostu Jun.Tak jest prościej. - Dodałam szybko.
-No dobrze. - Odpowiedziała mi Faeora.Sael patrzyła w zupełnie iny kierunek.Jakby jej tu nie było.Podeszłam do niej i delikatnie położyłam waderze łapę na ramieniu.Ona dalej nie reagowała, tylko patrzyła przed siebie.Gdy w końcu zrozumiałam o co chodzi, też zamarłam bez ruchu.Tylko Fae nie wiedziała o co chodzi.W końcu podeszła do nas.
-Ej dziewczyny...
-Ćiiii! - Uciszyła ją szybko Sael.
-Ale o co cho... - Tu już nie musiałyśmy jej tłumaczyć.Chyba.
-Patrzycie na zachód słońca? - Chyba tego nie widziała.Lub nie mogła dostrzec.Wśród zielonych drzew, które rodziły już owoce, stało jedno, które było wyschnięte, jak tylko mogło.Zostały na nim same gałęzie.Na najwyższej z nich siedział dostojny i dumny.... feniks.Ale nie byle jaki feniks.Jego żywiołem był czas.Skąd to wiedziałam?Można było to rozpoznać po tym, że nie wydzielał ognia.Zwykłe feniksy, są jak żywy ogień, a ten miał tylko pióra w kolorze ognia, z których leciały spalone strzępy starych książek.Wyglądał tak:
Nagle usłyszałam, że nawołuje mnie.
-Juventus.Juventus... - Był to przytłumiony głos, jak bym słyszała go w umyśle.I właśnie tak odpowiedziałam.
-Dlaczego mnie wzywasz?
-Jesteś przeznaczona, by kontynuować losy starego klanu, który od wieków był łowcami feniksów czasu... - Odpowiedział mi po chwili.
-A czy podasz mi nazwę tego klanu? - Byłam bardzo ciekawa tego faktu i chyba dumna. -Jeśli mogę, oczywiście - Dodałam szybko.
-Jak bym mógł odmówić ostatniej łowczyni feniksów czasu?Klan nosi nazwę Hunter Destiny. - Kiedyś słyszałam o tym klanie.Ale jeśli....
-A czy ten dar jest przekazywany przez pokolenia? - Chciałam uzyskać więcej informacji, by dowiedzieć się czegoś ważnego.Czegoś o moich rodzicach.
-Tak.Jest taka możliwość, ale szansa na urodzenie się kolejnego łowcy wynosi 10%. - Odpowiedział, po czym dodał. - Więc ty miałaś szczęście.Ale jako członek Hunter Destiny musisz oswoić się z tym, że to wielki obowiązek.I dodatkowo gdy owy łowca ma partnera, musi mieć choć jedno dziecko, które jest łowcą. - To było trochę nie dobrze, gdyż po 1 wgl. nw czy będę miała partnera, a po 2 jak bym miała, to nw jak miałabym mu to wytłumaczyć.
-Ale na szczęście są na to 2 lata.Ale jeśli nie spełni tego warunku, podopieczny tego łowcy(tu:feniks) będzie musiał go zabić. - To już było okrutne.Zmuszanie, do zostania rodzicem.;-;Nie mogę. - A z kim mam tak w ogóle przyjemność? - Zapytałam nagle.
-Genoprette zwę się drogi łowco, lub jak wolisz Juventus. - Chciał mnie trochę uspokoić.
-Ale jak mam znaleźć swojego feniksa?
-Nie musisz.Ja jestem twoim podopiecznym. - Zaskoczył mnie.Tak mądry i dostojny feniks pod moją opieką?Po woli traciłam kontrolę nad tym co mówię na temat łowców i feniksów.Po prostu mówię to, co ślina mi na język przyniesie.
-To chyba pomyłka.Jak taki mądry i... - Przerwał mi, bo podleciał do mnie i podarował mi piękną rękawicę wyszywaną srebrem.
-To po to, abyś nie oparzyła swych łap na początku nauki. - Zapomniałam o dziewczynach.One były chyba przestraszone, albo zdziwione.
<Sael?>
Od Sael CD historii Faeory
-Pora wracać.Jak podobało ci się zwiedzanie naszych terenów?-zapytałam- Tu jest wspaniale.
Nie spodziewałam się, że gdziekolwiek mogę znaleźć tyle pięknych zakątków, tyle powodów do radości i tyle inspiracji.- odparłam z entuzjazmem. - No to teraz pokażę ci drogę do legowiska. - Aaaa... są tu jakieś ciche miejsca do których nikt nie zagląda? - Oczywiście że są. A dlaczego pytasz jeśli mogę spytać- zapytała z lekkim zdziwieniem. - Po prostu lubię takie miejsca. Tam tylko mogę w pełni skupić się na swoich pasjach. Gdy nikt mnie nie widzi i nie słyszy. - Jakie masz pasje? - Piszę wiersze i piosenki. No czasami też śpiewam. Mam duszę poetki.- powiedziałam puszczając oczko. - Nie powiedziałabym. Na pierwszy rzut oka wyglądasz trochę mrocznie. - Większość wilków jakie spotkałam na swojej drodze tak twierdziła. Nigdy nie można zdać się na pozory. Mogę ciebie o coś poprosić? - Jasne, nie ma problemu!- przymrużyła entuzjastycznie oczy. - Obiecasz mi że nikomu nie powiesz o moich pasjach? Jesteś pierwszym wilkiem któremu o tym powiedziałam.- Oczywiście że nie powiem. To będzie nasz mały sekret. - Dziękuję ci naprawdę.Dotarłyśmy na miejsce, rozmawiając i śmiejąc się głośno. Przywitała nas Juventus. <Juventus, dokończ> |
Od Faeory CD historii Sael
-Cześć! Jestem Faeora,a ty?-zapytałam radośnie gdyż strasznie lubię poznawać nowe wilki
-Cześć,jestem Seal -przedstawiła się
-Chcesz,to oprowadzę cię po terenach.-zaproponowałam
-Jasne-rzuciła krótko i poszła za mną.Pokazałam jej wszystkie tereny.Była tak zafascynowana widokami że nie zauważyła że zbliżał się wieczór.
-Pora wracać.Jak podobało ci się zwiedzanie naszych terenów?-zapytałam
<Sael?>
-Cześć,jestem Seal -przedstawiła się
-Chcesz,to oprowadzę cię po terenach.-zaproponowałam
-Jasne-rzuciła krótko i poszła za mną.Pokazałam jej wszystkie tereny.Była tak zafascynowana widokami że nie zauważyła że zbliżał się wieczór.
-Pora wracać.Jak podobało ci się zwiedzanie naszych terenów?-zapytałam
<Sael?>
czwartek, 13 czerwca 2013
Od Sael
Szykowałam się do skoku. Jak co dzień polowałam na zwierzynę. Tym razem
wypuściłam się dalej niż zwykle. Słabo znałam te tereny. Jeszcze tylko
chwila… i skoczyłam.
- Auuuu… Co ty wyprawiasz!
- Aaaa… Przestraszyłaś mnie. Spłoszyłaś mi zwierzynę!- krzyknęłam podnosząc się po nieudanym skoku.
- Tobie nie wolno tu polować. Nie należysz do watahy. Kim jesteś? Do jakiej watahy należysz?- zapytała obca wilczyca.
- Nazywam się Sael. Nie mam watahy. Jestem samotnym wilkiem.- odparłam z lekkim smutkiem.
-Ja jestem Juventus, przywódczyni Watahy Ostatniego Wschodu. – powiedziała dumnie wypinając pierś.- Czemu nie masz stada?
- Jaa… sama nie wiem. Mniej więcej dwa lata temu wydarzyło się coś strasznego… Straciłam rodzinę, watahę, wszystko co miałam. Musiałam jakoś sama sobie poradzić.- uniosłam łeb, żartobliwie puszczając oczko.
- To zrozumiałe. Wiesz co? Mam propozycję. Może pójdziesz ze mną? Przedstawię cię reszcie stada. Chyba mogę coś zrobić z tą twoją samotnością.- oznajmiła z uśmiechem.
- No nie wiem…- zastanawiałam się, czy po tylu latach mogę znowu mieć watahę.
- No chodź. Na pewno nie będziesz żałować.- nalegała.
- Ehhh… no dobrze niech będzie.
Zaprowadziła mnie do legowiska. Było tam przyjemnie i ciepło. Nikt nie okazywał mi niechęci. Chyba jednak czas samotnych polowań się skończył- pomyślałam uśmiechając się w duchu. Nie było mi tak dobrze od… Właściwie nigdy nie było tak cudownie. Po chwili poszłam zadomowić się w nowym miejscu, gdy nagle usłyszałam wołanie…
<Faeora, dokończ>
- Auuuu… Co ty wyprawiasz!
- Aaaa… Przestraszyłaś mnie. Spłoszyłaś mi zwierzynę!- krzyknęłam podnosząc się po nieudanym skoku.
- Tobie nie wolno tu polować. Nie należysz do watahy. Kim jesteś? Do jakiej watahy należysz?- zapytała obca wilczyca.
- Nazywam się Sael. Nie mam watahy. Jestem samotnym wilkiem.- odparłam z lekkim smutkiem.
-Ja jestem Juventus, przywódczyni Watahy Ostatniego Wschodu. – powiedziała dumnie wypinając pierś.- Czemu nie masz stada?
- Jaa… sama nie wiem. Mniej więcej dwa lata temu wydarzyło się coś strasznego… Straciłam rodzinę, watahę, wszystko co miałam. Musiałam jakoś sama sobie poradzić.- uniosłam łeb, żartobliwie puszczając oczko.
- To zrozumiałe. Wiesz co? Mam propozycję. Może pójdziesz ze mną? Przedstawię cię reszcie stada. Chyba mogę coś zrobić z tą twoją samotnością.- oznajmiła z uśmiechem.
- No nie wiem…- zastanawiałam się, czy po tylu latach mogę znowu mieć watahę.
- No chodź. Na pewno nie będziesz żałować.- nalegała.
- Ehhh… no dobrze niech będzie.
Zaprowadziła mnie do legowiska. Było tam przyjemnie i ciepło. Nikt nie okazywał mi niechęci. Chyba jednak czas samotnych polowań się skończył- pomyślałam uśmiechając się w duchu. Nie było mi tak dobrze od… Właściwie nigdy nie było tak cudownie. Po chwili poszłam zadomowić się w nowym miejscu, gdy nagle usłyszałam wołanie…
<Faeora, dokończ>
Od Juventus CD historii Kornelii
-Jeśli mówisz serio to tak... - Odpowiedziała dopiero co poznana mi wilczyca.
-To cieszę się bardzo z nowego członka watahy. - Odparłam z uśmiechem.
-Ja też - Odpowiedziała mi równie szczęśliwa.
-Więc....- Zaczęłam - Może oprowadzę cię po terenach watahy?
-N-nie.Na razie wolę sama przyzwyczaić się do tego miejsca. - Odpowiedziała teraz trochę speszona.
-No dobrze.Więc nie będę cię do niczego zmuszać. - Rozmowa jakoś się nie ciągnęła.Nie chciałam jej zmuszać do rozmowy.
-Nie zmuszasz. - Wyrwała mnie z zamyślenia. - Po prostu wolę to zrobić sama i w swoim czasie. - Posłała mi miły uśmiech.
-Rozumiem.... - Znowu myślałam xo. - Więc jeśli nie potrzebujesz się już niczego dowiedzieć, to żegnaj. - Uśmiechnęłam się przelotnie i obróciłam z gracją na łapie.Gdy już zamierzałam ruszyć zatrzymała mnie.
-Juventus! - Krzyknęła, przez co podskoczyłam. - Przepraszam że cię wystraszyłam, ale chciałam cię o coś zapytać.
-No dobrze.Tak więc, o co?
<Kornelia, dokończ>
-To cieszę się bardzo z nowego członka watahy. - Odparłam z uśmiechem.
-Ja też - Odpowiedziała mi równie szczęśliwa.
-Więc....- Zaczęłam - Może oprowadzę cię po terenach watahy?
-N-nie.Na razie wolę sama przyzwyczaić się do tego miejsca. - Odpowiedziała teraz trochę speszona.
-No dobrze.Więc nie będę cię do niczego zmuszać. - Rozmowa jakoś się nie ciągnęła.Nie chciałam jej zmuszać do rozmowy.
-Nie zmuszasz. - Wyrwała mnie z zamyślenia. - Po prostu wolę to zrobić sama i w swoim czasie. - Posłała mi miły uśmiech.
-Rozumiem.... - Znowu myślałam xo. - Więc jeśli nie potrzebujesz się już niczego dowiedzieć, to żegnaj. - Uśmiechnęłam się przelotnie i obróciłam z gracją na łapie.Gdy już zamierzałam ruszyć zatrzymała mnie.
-Juventus! - Krzyknęła, przez co podskoczyłam. - Przepraszam że cię wystraszyłam, ale chciałam cię o coś zapytać.
-No dobrze.Tak więc, o co?
<Kornelia, dokończ>
Od Kornelii - Jak dołączyłam?
Żyłam spokojnie z mamą i
tatą w watasze.Gdy miałam już rok i 11 miesięcy pożegnałam się z nimi i
uciekłam.Dziwne trochę,nie?No ale cóż.Pobiegłam w las.Biegłam kilka
dni.Szóstego dnia przestałam biec
-Hej..
-Hej.Kim jesteś?
-Ja jestem Kornelia.A ty?
-Ja jestem Juventus, alfa Watahy Ostatniego Wschodu.Może dołączysz do mojego stada?-zapytała ot tak.Była bardzo pogodna.
-Jeśli mówisz serio to tak... - Odparłam.
<Juventus, dokończ>
wtorek, 11 czerwca 2013
Od Faeory - Jak dołączyłam?
Jako szczeniak byłam bita przez ojca. Mama bała się zareagować.Któregoś
dnia nie wytrzymałam.Uciekłam.Szukałam nowego domu domu bardzo długi
czas.Żadna wataha mnie nie przyjęła.Z Watahą Ostatniego Wschodu było
inaczej.Kochana Juventus zgodziła się bym została.Gdyby nie ona pewnie
dalej bym błąkała się po świecie...
Subskrybuj:
Posty (Atom)