- Możemy wrócić.- powiedziałem wstając z miękkiego mchu. Juventus szła
przodem. Nie wiem dokładnie, gdzie mnie prowadziła ( w końcu jestem tu
zaledwe od paru godzin).
- Proszę bardzo.- powiedziała, kiedy doszliśmy do jaskini na skraju lasu.
- Co to?- zapytałem.
- Od dzisiaj to będzie twoja jaskinia.- powiedziała z uśmiechem szczerząc białe kły.
- Dziękuję.
- Wszystko ci już przygotowane.
- Nie musiałaś, ja...
- Nic już nie mów. Potraktuj to jako prezent. Spotkamy się później.
- Tak, cześć.- powiedziałem wchodząc do środka. Było tam ładnie, ale
najbardziej podobał mi się sufit. Był cały w zwisających kryształach o
zielonym blasku. Juventus nie musiała. Podszedłem do posłania i
położyłem się. Tak sobie leżąc rozmyślałem o miłej waderze. ,,Jest
urocza, ale jest również trozkę ciekawska. Ale oj tam... ''Tak
rozmyślając zasnąłem. Obudził mnie znajomy głos.
-...
< Juventus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz